Kiedy w listopadzie 2014 roku rozpoczynaliśmy remont kuchni, myślałam, że raz, dwa i będę mogła Wam pokazać efekt końcowy. Nic bardziej mylnego. Zawsze było coś niedokończone (prawdę powiedziawszy do tej pory jest - np. brakujący uchwyt :) ).
Sam remont trwał 3 dni. Luby zdemontował 3/4 szafek, przerobił instalację pod zlewozmywak, doprowadził prąd do okapu i zamontował oświetlenie. Zanim zawisły górne szafki, pokryliśmy ścianę "betonem"*. Potem już tylko stolarz zamontował nam wszystkie szafki i można było urzędować w kuchni. Kosmetyczne sprawy zajęły nam najwięcej czasu - wieszanie relingu na suszarkę do naczyń, przeróbka szafki (bo złe wymiary okapu podałam i szafka była o 10 cm za duża :)), montaż listwy zasilającej w blacie. I nieszczęsne miejsce koło rur, które miało być wykończone płytą w kolorze frontów, z półeczką na książki kucharskie. Nie doczekałam się jej od naszego stolarza, więc pomalowałam to miejsce resztką farby tablicowej.
Zanim przejdziecie do oglądania efektu finalnego, zajrzyjcie do tego co nas zainspirowało i jak było 'przed' remontem:
- jak to Luby zadecydował o remoncie kuchni podczas wizyty w IKEA - klik
- planowane zmiany w kuchni - klik
- inspiracje-dekoracje - klik
Industrial, loft? Nowa kuchnia!
Podłoga została niezmieniona. Jak widzicie, poprzedni właściciele nie zadbali, żeby podłoga 'schodziła' się ze sobą :) a wystarczyło zacząć kłaść od łączenia. Zamiana miejscami zlewu i kuchenki dała nam dodatkowe 7cm podłogi - rury z wodą wychodzą na ścianie z lodówką i zlewem (w obecnym ustawieniu). Wcześniej były ciągnięte za szafką i cała zabudowa była odsunięta od ściany i zakryta dodatkowym kawałkiem blatu.
Jakbym nie kombinowała, jeżeli chcieliśmy zostawić szafki pod oknem - nie udało się wcisnąć zmywarki. Za to zyskaliśmy wąską szafkę z szufladami. Szafka ze zlewem w narożniku ma półki na słoiki, rzadko używane naczynia (jak waza :)), butelki na kwas chlebowy. Również szafka wisząca jest narożna - mamy teraz mnóstwo miejsca do przechowywania i mieści się w nich cały ogrom talerzy, kubków i miseczek :)
Ściana po lewej od wejścia pozostała nieruszona. Czarna farba tablicowa pomimo częstego użytkowania spisuje się świetnie i służy głównie Zulce do ćwiczenia rysunków. Jedynie w dolnej część ma kilka drobnych ubytków. W dolnych szafkach pod oknem zostawiliśmy konstrukcję, stolarz przyciął je nam z tyłu tylko, żeby blat wystawał nieco poza (oryginalne szafki z IKEA były takiej samej szerokości co standardowy blat kuchenny, a nie chcieliśmy kupować droższego, szerszego i przycinać go do odpowiedniej szerokości). Z prawej strony, przy wnęce, została dodana płyta maskująca w kolorze frontów.
Pod szafkami wiszącymi mamy zamontowane profile aluminiowe z taśmami LED - zimą w zasadzie ich nie wyłączam :) Fajnie światło wydobywa strukturę "betonu".
Luby marzył o lampie z butelek. Jak zobaczył ceny, postanowił zrobić sam :) Dzisiaj wybrałabym chyba brązowe szkło, bo przez zielone butelki światło robi się trochę 'trupie'. Używamy go raczej jako ozdobnego, zwłaszcza, że nad blatem przy oknie zamontowaliśmy profil na wysięgnikach z taśmą LED, który fantastycznie doświetla blat.
Zestawienie "przed" i "po"
I jeszcze na koniec widok z okna. Kuchnia mogłaby brać udział w cyklu "z obrazem w tle". Mamy autentyczne dzieła sztuki - na pięciu blokach wiszą ogromne reprodukcje dzieł Witkacego.
Jak Wam się podobają zmiany w naszej kuchni?
Przyznam się Wam, że ja ją uwielbiam!
Agnieszka
* betonowa ściana została zrobiona wg pomysłu, który znaleźliśmy tutaj -
klik
Etykiety: kuchnia, MOJE M2, remont